Tej zimy do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Poleskim Parku Narodowym trafiło więcej bocianów niż dotychczas. Coraz częściej ptaki nie odlatują do ciepłych krajów.
We wtorek do Poleskiego Parku Narodowego mieszkaniec Nadrybia przywiózł młodego łabędzia.
– W rejonie Nadrybia łabędzie trzymają się rozlewisk powstałych w pokopalnianych zapadliskach – mówi Radosław Olszewski, kierownik hodowli zwierząt w PPN. – Odleciały zanim przyszły pierwsze mrozy. Został jeden, którym zaopiekowali się mieszkańcy.
Młody łabędź nie odleciał, bo nie zdążył nauczyć się dobrze latać. Pozostawiony sam sobie zapewne padłby ofiarą wałęsających się psów lub lisów.
Niedawno, również w sąsiedztwie Poleskiego Parku Narodowego, strażacy dostali wezwanie do łabędzi koczujących na jednym z tamtejszych jezior. – Strażacy natychmiast zareagowali, ale okazało się, że ich pomoc była zbędna – opowiada Olszewski. – Ptaki w żaden sposób nie były zagrożone. Same dbały o to, aby przerębel, której się trzymały, nie zamarzła.
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt w Zawadówce jest przeznaczony dla dzikich ssaków, przede wszystkim zwierzyny płowej, ale też dla ptaków blaszkodziobych. Jak dotąd łabędź spod Nadrybia jest tam jedynym ptasim podopiecznym. Przed zimnem chroni się komórce. Za sąsiadów ma cztery sarenki. Trzy z nich kiedy tylko pogodowe warunki na to pozwolą zostaną wypuszczone na wolność. Czwarta, częściowo sparaliżowana po wypadku na drodze, ma tam zapewnione dożywocie. Podobnie jak większość ptaków przetrzymywanych w drugim parkowym ośrodku w Załuczu Starym.
– Obecnie zimuje tam 25 bocianów, czapla siwa, dwa puszczyki, płomykówka, dwie pustułki, krogulec i gołąb grzywacz – dodaje Olszewski. – Część tych ptaków z uwagi na trwałe uszkodzenia skrzydeł pozostanie u nas na zawsze. Karmimy je mielonym mięsem, podrobami i dla urozmaicenia diety także rybami. Podczas przedświątecznych odłowów karpia w jednym z miejscowych gospodarstw rybackich zakupiliśmy na zapas tonę drobnych ryb, przede wszystkim płoci i karasi.
Bocianami i pozostałymi ptakami w Załuczu Starym na co dzień opiekuje się Aneta Świerszcz. Opiekunką sarenek i łabędzia jest Krystyna Artymiuk. Ma podejście do swoich podopiecznych, skoro sarenki jedzą jej dosłownie z ręki. Obcy o takiej poufałości mogą jedynie pomarzyć.